This website is using a security service to protect itself from online attacks The action you just performed triggered the security solution There are several actions that could trigger this block including submitting a certain word or phrase You can email the site owner to let them know you were blocked Please include what you were doing when this page came up and the Cloudflare Ray ID found at the bottom of this page Wielka modułowa makieta kolejowa to dzieło modelarzy z całej Polski Imponuje rozmachem – to blisko 200 metrów długości oraz odtworzonymi detalami infrastruktury kolejowej od lat 30 Makietę można zobaczyć w weekend (22 i 23 lutego) w hali OKiS w Wołowie Głównym organizatorem wydarzenia jest sekcja modelarska Klubu Sympatyków Kolei we Wrocławiu Grupa modelarzy kolejowych z wrocławskiego stowarzyszenia jest członkiem międzynarodowej organizacji FREMO która zrzesza sekcje modelarskie z różnych krajów Dzięki tej współpracy poszczególne moduły torów oraz odtworzonej scenerii pasują do siebie i podczas pokazów można łączyć je większe makiety kolejowe Cała sztuka tego modelarstwa polega na odtworzeniu rzeczywistości w skali miniaturowego świata to wykonanie realistycznego krajobrazu z różnych komponentów zajmuje nawet miesięcy pracy - czytamy w zapowiedzi pokazu - Do tego trzeba również zaliczyć naniesienie realistycznych detali na lokomotywy i wagony Na makiecie nie zabraknie parowozów i historycznych wagonów jak i towarowych różnych typów Makieta połączona z wielu modułów uzyska swój niezwykły charakter dzięki uczestnictwu w pokazie sekcji modelarskich z różnych stron kraju W przedsięwzięciu – obok wrocławskiego Klubu Sympatyków Kolei Pokaz makiety: Hala Ośrodka Sportu i Rekreacji w Wołowie że z Wrocławia do Wołowa można dojechać pociągiem felietony i recenzje co dwa tygodnie na Twojej skrzynce mailowej Dla nas to było miejsce numer jeden w Polsce to Wołów był pierwszy na liście – reportaż o wołowskiej scenie niezależnej Najpierw trzeba zgromadzić materiały: cierpliwie czekać na przesyłki Zespoły z Polski i zza granicy przesyłają kasety Współpraca odbywa się pomimo braku spotkań czy kolegiów Niektórzy autorzy i autorki podpisują się nazwiskiem inni wysyłają je anonimowo lub bawią się pseudonimami: Józef Plwocina Studiujący germanistykę Janusz Mucha nawiązuje współpracę z niemieckim zinem ZAP z Homburga z którego „Korek” przedrukowuje wywiady z Public Enemy jak trudno poradzić jej sobie z nagłą popularnością Kiedy materiałów jest już wystarczająco dużo Redaktorzy zapisują każdy tekst na dyskietce potem nośniki trafiają do znajomego informatyka który ma etat w zakładzie karnym i dostęp do najlepszego komputera w okolicy Ten wszystko składa – przypomina to raczej chałupniczą manufakturę niż profesjonalną firmę Od piątego numeru większy nacisk kładzie się na poprawność językową czyta teksty – nie zawsze rozumie ich treść który na co dzień przygotowuje akcydensy w dużej fabryce co jest pod ręką – właśnie dlatego okładka czwartego numeru „Korka” jest niebieska akurat takiego koloru kartony były wówczas dostępne Potem wysyłka – trzeba zapakować około tysiąca egzemplarzy Igor Pietrzykowski dwa razy jeździ rowerem z kilkudziesięciolitrowym plecakiem wypełnionym zinami Igor dostaje przekazy za każdy zamówiony lub zakupiony egzemplarz Jakieś 150 sztuk zina rozsyła na dzień dobry do wcześniej zapisanych osób którzy pomagają w dystrybucji numeru: do braci Swoboda w Gdańsku Łomży i do Krzyśka Nieporęckiego ze sklepu Hey Joe w Warszawie Dzięki nim „Korek” trafia do lokalnych środowisk nawet jeśli jego podstawą jest poczta pantoflowa i słowo honoru polska scena niezależna wyglądałaby dziś inaczej nie było nic” – mówi mi Igor Pietrzykowski Najczarniejsze lata w historii powojennej Polski Nikt nie myślał szukać wolności na horyzoncie” a Pietrzykowski jeździ do Wrocławia rzucać jajkami w zomowców Początkowo muzykę poznaje więc przez radiową Trójkę gdy w liceum Pietrzykowski poznaje Alka Osińskiego aż trafia na płytę „Drunk on the Pope’s Blood / The Agony Is the Ecstasy” na której z jednej strony są nagrania koncertowe Lydii Lunch „Przestawiła mi się zwrotnica w mózgu na coś Pietrzykowski regularnie jeździ na giełdy płytowe do Wrocławia skąd pochodzą odkrywane przez niego zespoły Ale ciągnie go też w stronę gitarowego grania „Jeździliśmy do Warszawy i od Rogowieckiego i Brzozowicza Jeżdżą po płyty do sklepu World of Music w Berlinie Muzyka jest dla nich ważniejsza niż jedzenie W pewnym momencie zaczynają pisać z Bruce’em Licherem z zespołu Savage Republic „Kiedyś na jednej z płyt znalazłem adres pocztowy na który napisałem i on mi odpisał” – wspomina Pietrzykowski Od tego czasu amerykański wokalista wysyła mu płyty Na bieżąco śledzą jego zespołowe przetasowania – wiedzą co się dzieje z The Honeymoon Killers czy bliskimi mu zespołami „Byliśmy dla nich antypodami – jak dla nas Kazachstan czy Mongolia – ale byli bardzo chętni i otwarci – wspomina Pietrzykowski – Przez te 30 lat ta mentalność się nie zmieniła Do dziś są do nas nastawieni bardzo życzliwie” „Korek” to nie ich pomysł – z inicjatywą przychodzą do nich Marek i Tomek Lechki Osiński i Pietrzykowski jak najbardziej chcą – ich teksty pojawiają się w drugim numerze Mają swoich korespondentów w Polsce i przyjaciół na scenie Ale Pietrzykowski i Osiński zaczynają wrzucać coraz więcej swoich propozycji żeby oni nam oddali więcej tych stron” – mówi Pietrzykowski Pietrzykowski i Osiński wychodzą daleko poza hardcore punk W Wołowie co chwilę można natknąć się na kogoś Portal Discogs udokumentował dziewięć grup z jego udziałem ale weryfikuję u źródła – jest jedenaście: Blue Raincoat Na koncercie tego ostatniego poznaliśmy się w czerwcu ubiegłego roku podczas Fląder Festiwal w Gdańsku Lokis łapie bakcyla od braci Lechkich – zaraża nim rówieśników Odbywały się koncerty na Rynku i przy Ośrodku Kultury Zespół nazywał się Defekt i grali hard rocka przegrywanymi z zagranicy demówkami zespołów z Holandii czy Anglii Po pewnym czasie metal przestaje go interesować może nawet wczesne Piersi – wszystko nagrywane przez kogoś z Jarocina że kasety tych zespołów są dostępne w Fonotece – dziale multimedialnym biblioteki w Wołowie (Lokis pracuje tam obecnie) Jego starszy o trzy lata brat Tomek chodzi do technikum w Dzierżoniowie Pewnego razu Tomek razem z Lokisem jedzie do gitarzysty zespołu Kara Śmierci – kapeli z Dzierżoniowa Dostają od nich demówkę i w trójkę na okrągło jej słuchają Kara Śmierci gra w stylu crossoverowo-punkowo-hardcore’owym Gitarzysta zespołu organizuje koncerty w Dzierżoniowie I od tamtej pory się zaczęło – może nie było zbyt wielu tych koncertów Pytam Lokisa o przełomowe momenty w historii wołowskiej sceny Dla Lokisa cezury wyznaczają daty istnienia miejsc Celyna: 1994–1995Barak: 1995–1998Peberol: 1998–2000Barak (ponownie): 2000–2001 Lokis organizuje koncerty w liceum – głównie dla lokalnych zespołów Udaje się je robić także w Brzegu Dolnym – to tam Pietrzykowski i bracia Lechki zapraszają słupską Ewę Braun Mimo napięć typowych dla sąsiadujących ze sobą miast muzyczna ekipa punkowo-hardcore’owa trzyma się razem możliwości są większe – to pierwsze naprawdę niezależne miejsce w Wołowie Wcześniej ekipa próbuje działać w piwnicach Domu Kultury „Celyna była próbownią zespołu Arteria – ekipy chłopaków związanych z «Korkiem» Celyna powstała w wynajętej piwnicy w centrum miasta że to pierwszy niezależny koncert w Wołowie z czasem do Wołowa zaczynają przyjeżdżać zespoły z całej Polski Zaczynają się rozmowy: może zacząć organizować koncerty na większą skalę Równolegle z działalnością koncertową zwalnia tempo pracy nad „Korkiem” W pewnym momencie koniec staje się nieunikniony „Spontanicznie dzieliliśmy się tym wszystkim To nie było zinstytucjonalizowane tak jak dzisiaj – mówi Pietrzykowski – Spotkaliśmy się z tym dopiero podczas wyjazdów do Berlina Ludzie zakładali tam wytwórnię płytową dla sześciu niezależnych zespołów mieli licencje na płyty ze Stanów czy z Anglii Członkowie wołowskiej sceny zakładają rodziny Empik obejmuje wszystko siecią dystrybucji Na jego półkach znajdą się jeszcze ostatnie numery „Korka” Teraz one bezpośrednio informują o zespołach W 1996 roku zapada decyzja o zamknięciu pisma Podpytuję muzyków ze sceny niezależnej o „Korek” „Na początku lat 90. w Polsce ukazywało się sporo fanzinów. Większość z nich skupiała się na scenie hardcore/punk czy tej metalowej, rzadko wychodząc poza ten schemat. Jeśli ktoś bardziej zainteresował się muzyką, że tak powiem pojechaną, jak to się wtedy mówiło, musiał trafić na «Korka» – mówi Łukasz Rychlicki, muzyk m.in autor okładki wspomnianej antologii „Korka” to od razu chciało się tego posłuchać i sprawdzić A że dostęp do tych płyt był wtedy w Polsce dość ograniczony to jednocześnie wymienialiśmy się nagraniami z różnymi ludźmi i tak się poznawaliśmy” potem razem z bratem Tomkiem założył Columbus Duo) spotykam się w oliwskiej Kafe Delfin chociaż na co dzień muzyk mieszka w Berlinie: „Przy kompletnym braku internetu wspaniałe było to że ktoś miał taką wiedzę i się nią dzielił Macio Moretti: „Igor był preinternetem – miał skądś mnóstwo płyt W Wołowie moją przewodniczką jest Monika Bronowicka Gra na basie z Lokisem w Vermona Kids i za punkt honoru stawia sobie rzetelne oprowadzenie mnie po mieście czy po godzinie nie zabraknie nam atrakcji Monika pracuje w Dziale Promocji Urzędu Miasta po prostu w Wołowie wszystko pączkuje oddolnie że gdyby w każdym mieście była taka Monika która potrafi opowiedzieć o lokalnej scenie Zaczynamy od kawy w ledwo co otwartej Caffe Latte w centrum Wołowa Ktoś zza stolika rzuca mimochodem: „To tutaj burdę zrobił Oddział Zamknięty” a na nich dwie daty: 1285 – data powstania Co chwilę na elewacjach budynków widzimy skrót TRS Kolejne pokolenie ma wołowską dewizę we krwi Mijamy punkty – ważne dla historii Wołowa i tutejszej sceny który poleciał w kosmos w 1978 roku i przez kilka lat mieszkał w Wołowie przy ulicy Generała Sikorskiego gdzie w 1962 roku dokonano „napadu stulecia” do dziś uznawanego za jeden z najbardziej brawurowych i tajemniczych w historii PRL Trzech mężczyzn włamało się nocą do środka wycięło dziurę w stropie i ukradło ponad 12 milionów złotych który kiedyś był cmentarzem – dziś niektórzy nazywają go „parkiem sztywnych” obok starych kamienic – budynki nazwane jamnikami Przy ulicy Piłsudskiego zatrzymujemy się przy LOKiS-ie – Lokalnym Ośrodku Kultury i Sztuki obecnie robi je ekipa związana z zespołem Surowica Przejeżdżamy obok ruin starego kina Zew – zostało po nim tylko zdjęcie w gablocie i gruzowisko Dojeżdżamy do Peberolu przy ulicy Kościuszki 17 co z niego zostało: do schodków prowadzących w dół w pewnym momencie zapchanych starymi oponami Z Lokisem spotykam się wieczorem w pubie Nowa Forma Siedzimy przy stoliku z Adamem Kaczarewskim Muszę zaktualizować statystyki – to dwunasty zespół Lokisa Po prostu w tamtych czasach w Wołowie nie rodziły się dzieci Wtedy porodówka w Brzegu Dolnym była w remoncie” zawsze miały ze sobą coś wspólnego: jacyś znajomi Mucha co tydzień prowadzi kursy niemieckiego w Brzegu Dolnym Po koncertach wszyscy robią sobie wspólne zdjęcie przed dworcem PKP Jedna taka przerobiona fotografia znajdzie się później na okładce składanki „Blues.. Mucha poznaje Pietrzykowskiego pod koniec lat 80 „Szybko staliśmy się bliskimi przyjaciółmi i on mi otworzył oczy na muzykę Mucha pomaga w organizacji koncertów Couch Razem rejestrują koncert i wydają na następny dzień na własnoręcznie wypalanych płytach CD-R która zajmuje się dystrybucją płyt z Zachodu Mucha również pisze do „Korka” – jest specjalistą od sceny niemieckiej a pracę magisterską napisze o niemieckich zinach co będzie dekadę później i nie nastawiał się na przemianę być tłumaczem czy pilotem wycieczek zagranicznych” bo tam łatwiej się dostać i są większe szanse na akademik żeby dołączyć do niego kasetę z utworami artystów z niemieckich wytwórni żeby odezwał się do niemieckich znajomych po promówki ale Mucha i tak dostaje nowe płyty Gallon Drunk kiedy rozmawia z przedstawicielką wytwórni ta proponuje: „Może chcesz nam zrobić dystrybucję w Polsce?” Koncert Hugo Race w wołowskim zakładzie karnym To Rococo Rot czy Couch – Polska jest 100 kilometrów od Berlina Zaczynają jeździć z Pietrzykowskim do stolicy Niemiec i ściągają płyty z wytwórni City Slang Jeżdżą co tydzień albo przynajmniej dwa razy w miesiącu W Zielonej Górze Mucha pracuje w dużej firmie produkcyjno-eksportowej kończy o 15 i trzy godziny później jest w Berlinie Większość labeli ma siedziby na Kreuzbergu gdzie na ulicach słychać języki z całego świata W Wołowie koncerty odbywały się w kilku miejscach budynek po dawnym Przedsiębiorstwie Budownictwa Rolniczego załatwił Jarosław ⁠„Buła” Kowaluk – basista Arterii i Stephans którego teść jest lokalnym przedsiębiorcą i zna właścicieli różnych przestrzeni Wchodziło się do niego jak do magazynu albo składu – było obskurnie nawet jedna kapela przyjeżdżała z Legnicy – byli tak zajarani Dla nich to było pewnie kultowe miejsce albo zaczynało się nim stawać” na osiemnastkę – zawsze coś wpadnie do wspólnej skarbonki W końcu zakładają SSAK GAP – Stowarzyszenie Społecznej Aktywności Kulturalnej Grupy Artystycznych Poszukiwań Osoby, które zrzucają się na czynsz, wspólnie ustalają, kogo zapraszają. W Peberolu grają Thing, Starzy Singers, Couch. Dzięki kontaktom Roberta „Kudłatego” Mireckiego udaje się ściągnąć Harum-Scarum, feministyczną kapelę z USA. W 1998 roku wymyślają festiwal Barak, od wcześniejszej miejscówki – po roku nazywają go Baraque Festival. Przyjeżdża siedem zespołów, m.in Starzy Singers to byli nasi ulubieńcy – za nimi jeździliśmy po Polsce Grali u nas mnóstwo razy – najpierw w Peberolu gdzie przez 16 lat pracowałem i kontynuowałem festiwal Baraque” – wspomina Lokis Doskonale pamięta to Macio Moretti: „W Wołowie byli ultrasi Starych Singers ale faktycznie celebrowaliśmy tam naszą głupotę” Peberol działa może półtora roku – odbywa się w nim około 30 imprez „Baraque Free Press” – poruszają w nim bieżące tematy społeczne ale też piszą abstrakcyjne i ironiczne felietony Wołów pojawia się na siatce miast koncertowych obok Szczecina Lokalna ekipa nie siedzi w miejscu – jeździ na koncerty do Zielonej Góry Poznania… Kiedy więc zespoły przyjeżdżają do Wołowa „Zaczęliśmy działać w Peberolu jesienią 1998 Właściciel przyszedł z rachunkiem za prąd na jakieś 1000 zł A to wtedy była ogromna kwota” – wspomina Lokis Na jednym z koncertów pojawił się Martin Valášek z Malarie Records – miał wtedy spółkę ze wspomnianym «Kudłatym» z Nic Records Ale po paru miesiącach znowu pojawiły się zaległości i konieczność zapłaty Najważniejsza data w muzycznej historii Wołowa Wtedy w Peberolu gra japoński zespół Melt Banana Ich muzyka to chaotyczne połączenie noise rocka charakteryzujące się niezwykle szybkim tempem przesterowanymi gitarami i krzykliwym wokalem Yasuko Onuki Ale wtedy kompletnie nikt nie kojarzył Melt Banana – mieliśmy dwie wolne daty i zero zainteresowania” Drugi odbywa się w Gryfinie pod Szczecinem Pietrzykowski: „Nie byliśmy w stanie spełnić warunków Chcieli mieć sprzęt nagłośnieniowy na sto dwadzieścia decybeli Namówiliśmy akustyka z tamtejszego domu kultury żeby przywiózł ten najlepszy sprzęt bez informowania dyrekcji podłączył go i potem po cichutku go po koncercie odwiózł bo na takim sprzęcie wszystko brzmiało świetnie” Na koncert przyjeżdża 120 osób z całej Polski – od Rzeszowa który z Thing supportował zespół: „Pamiętam że basistka miała wzmacniacz z kolumną większy od niej Japończyk na dzień dobry nigdy nie wygląda groźnie Ona była nieduża i na basie grała niesamowicie samplowali i w trakcie koncertu puszczali zebrane wypowiedzi przez pedał z gitary Mucha: „Po zagraniu w Peberolu powiedzieli – piszą do mnie członkowie zespołu Mela Banana – Publiczność była niesamowicie entuzjastyczna i tak długo biła brawo że mama jednego z nich przygotowała dla nas domowy polski obiad To była wspaniała noc!”Na koncert Japończyków przyjeżdża telewizja z Wrocławia Wizyta zespołu z Japonii w małym Wołowie odbija się szerokim echem To właśnie niedługo potem w „Przekroju” pojawia się tekst „Wołów polskim Seattle” kiedy zapowiada koncert Blue Raincoat w radiowej Trójce W pewnym momencie w mieście koncerty odbywają się prawie co tydzień Po zamknięciu Peberolu jest jak w tym memie: szanse na kolejny koncert są niewielkie Pojawia się możliwość pracy w Wołowskim Ośrodku Kultury Po 2000 roku naprzeciwko dworca PKP jego znajoma zakłada klub Projekt X tak jak powinno: ośrodek kultury pożycza sprzęt klubowi Wyliczam muzyków z zespołów Kill Your Television Rychlicki: „Koncert odbywał się w kultowym klubie Peberol że potrafili się zintegrować i organizować takie rzeczy” Kristen trafia do miasta pocztą pantoflową – wcześniej grał tam zespół Krzycz Potem klasycznie – jak na owe czasy – telefon „Wszystko od początku do końca było tam urocze – ludzie Porozumienie było duże” – wspomina Rychlicki Chociaż grałem regularnie koncerty przez wiele lat My z kolei zaproponowaliśmy im zespół Plum” że lokalne sceny nadają sens wielu ludziom przez cały rok to coś zupełnie innego niż życie od festiwalu do festiwalu Jego zdaniem kiedyś w Polsce scena muzyczna była mniej scentralizowana a także zagraniczna emigracja zarobkowa zassały ludzi z całego kraju i lokalne sceny poupadały muzyk Kill Your Television i Kurws: „Trafiłem do Wołowa przez Janusza Muchę Razem z przyjacielem grałem w Kill Your Television i on wydał nam kasetę Małe miasta rządziły się swoimi prawami – nie było dostępu do tego wszystkiego więc sam sobie ten «internet» musiałeś stworzyć Starzy Singers – wszyscy się znają i kumplują do dziś Swoboda: „Dla nas to było miejsce numer jeden w Polsce u którego nocowali i z którym wciąż się przyjaźnią jechałeś 600 kilometrów i ktoś na ciebie czekał Starzy Singers z lokalną ekipą stworzyli efemeryczny twór Irena Santor Blues Explosion znaliśmy całą publiczność do trzeciego pokolenia wstecz to jeszcze mieliśmy drużynę piłkarską swego imienia” – napisali kilka lat temu w mediach społecznościowych Mucha wylicza nowe wołowskie zespoły: Surowicę Ten ostatni co jakiś czas wydaje płytę i jeździ po całym świecie Mucha: „To wynik tego uporu ludzi z małych miasteczek którzy nawet jak im się kłody rzuca pod nogi że to było jak sen: jechałeś do Wołowa wiele godzin Dziennikarz, kurator. Twórca strony noweidzieodmorza.com Tygodnikiem Polityka i Radiowym Centrum Kultury Ludowej W dniu 2 maja  podczas uroczystej zmiany służby w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wołowie strażacy uczcili Dzień Narodowego Święta Flagi Państwowej poprzez podniesienie flagi państwowej na maszt oraz odśpiewanie Hymnu RP Dzień Flagi został ustanowiony przez Sejm RP w 2004 roku Święto to ma wyrażać szacunek do Flagi Polskiej i propagować wiedzę o polskiej tożsamości oraz symbolach narodowych Please include what you were doing when this page came up and the Cloudflare Ray ID found at the bottom of this page.